Tu wszystko ma znaczenie – beczki, alkohol, miód, przyprawy. Dzięki nim Miodula Prezydencka ma charakterystyczny kolor i smak. Rozlewana jest do przepięknych butelek, z których każda ma ręcznie wypisany rok szpuntowania, rok rozlewu, numer beczki oraz numer butelki.
Zanim zaczniemy polewanie i degustację, chcielibyśmy przypomnieć, że z połączenia miodu, spirytusu, wody oraz przypraw powstaje regionalny trunek beskidzki nazywany miodonką lub miodulą. Alkohol ten ma tradycję sięgającą co najmniej XVIII w. i wpisany jest na listę produktów regionalnych Ministerstwa Rolnictwa.
Kilka miesięcy temu recenzowaliśmy Miodonkę Zbójnicką od Alkoholi Regionalnych, teraz przyszedł czas na Miodulę Prezydencką oferowaną przez Toorank. Do jej produkcji wykorzystywana jest specjalnie przygotowana mieszanka miodów spadziowych pochodzących z Beskidów i Podbeskidzia oraz oczywiście zgodnie z recepturą: spirytus, woda i przyprawy, których mieszanki producent nie zdradza.
Miodula Prezydencka już na pierwszy rzut oka różni się od Miodonki Zbójnickiej, czy Mioduli Staropolskiej. Ma herbaciany kolor i jest klarowna – nie ma w niej miodowej zawiesiny. Obie te cechy zawdzięcza leżakowaniu w dębowych beczkach.
Beczki
Beczki wytwarzane są przez Pawłowiankę, rodzinną firmę Państwa Rzepeckich, którzy w 1990 roku wykupili upadającą, istniejącą od 1932 roku spółdzielnię rzemieślniczą. Tu do pracy z drewnem podchodzi się z wielką powagą. Dąb, by nadawał się do produkcji beczek musi być odpowiednio duży (min. 50 cm średnicy) i stary, czyli nie młodszy niż 100-letni. Zbyt młode drzewo uwalnia zbyt dużo związków chemicznych, które psują smak leżakującego trunku.
Z dębu wycina się ćwiartki, a z nich klepki, które sezonowane są na powietrzu przez co najmniej trzy lata. Dopiero wtedy nadają się do wykorzystania w procesie produkcji. Rodzina Rzepeckich nie stosuje też klejów, ani silikonu do uszczelniania beczek. Zamiast nich używa specjalnie wybranych i osuszonych liści tataraku. Na koniec beczki są wypalane, a stopień wypalenia zależy od alkoholu, który do beczek zostanie wlany. Z usług Pawłowianki korzystają producenci m. in. win i whisky w całej Europie.
Polewamy
Miodula Prezydencka jest alkoholem mocnym (40%). Aromat i smak nie pozostawiają złudzeń, że mamy do czynienia z alkoholem miodowym. W przeciwieństwie jednak do Miodonki Zbójnickiej, nie ma tu mocno wyczuwalnej wanilii. „Prezydencka” jest ostrzejsza, mniej słodka i bardziej szlachetna w smaku. Leżakowanie w opalanych, dębowych beczkach również nie było obojętne – dębina jest tu wyczuwalna i nadaje Mioduli charakterystycznego smaczku.
O ile Miodonkę Zbójnicką radzilibyśmy pić na ciepło, tak w przypadku Mioduli Prezydenckiej polecamy polanie jej schłodzonej i z kostkami lodu. Sprzedawana jest w przepięknych butelkach, z których każda ma ręcznie wypisany rok szpuntowania, rok rozlewu, numer beczki oraz numer butelki. Można ją również nabyć w wersji „prezentowej” z drewnianą skrzynką wyściełaną aksamitem i dwoma kieliszkami. Podoba nam się to podejście, zwłaszcza że w Polsce nawet najlepsze alkohole nie zawsze oferowane są w odpowiednio atrakcyjnym opakowaniu.
Miodula Prezydencka bez wątpienia jest alkoholem bardzo dobrym i…szlachetnym. Może być ważnym punktem kulinarnego programu podczas wyjątkowych uroczystości. Nie ukrywamy też, że lubimy trunki w który wszystko współgra ze sobą – smak, proces produkcyjny, dbałość o detale i wreszcie opakowanie. Nie mamy złudzeń, że „Prezydencka” zasłużenie zdobyła w 2010 r. Srebrny Medal w międzynarodowym konkursie International Wine & Spirit Competition
Czy smakuje nam bardziej od słodszej i bardziej aromatycznej Miodonki Zbójnickiej? U nas zdania są podzielone.